W dniach 29 – 31 lipca grupa młodzieży z dekanatu głubczyckiego wraz z księżmi proboszczami: ks. Tomaszem z Pomorzowic, ks. Adamem z Debrzycy i ks. Marianem z Lisięcic wyruszyła na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa.
Wyjechaliśmy o 7.00 rano z Głubczyc, przybyliśmy do miejscowości Charsznica już o 10.00. Było to miejsce naszych noclegów. Po zarejestrowaniu się, otrzymaniu plecaków z różnymi gadżetami podjechaliśmy do rodzin u których mieliśmy spać. O 11.00 wyruszyliśmy autobusem na stację do Miechowa, skąd pociągiem dotarliśmy do Krakowa. Pierwszym miejscem naszego pielgrzymowania były Łagiewniki. Udaliśmy się najpierw do sanktuarium Św. Jana Pawła II, przed którym spotkaliśmy papieskiego ceremoniarza ks. Guido Marini.
(oczywiście ministranci zrobili sobie z nim zdjęcie).
W samym Sanktuarium Miłosierdzia Bożego uczestniczyliśmy we mszy św. Zaraz po niej musieliśmy przemieścić się na krakowskie błonia, gdzie oczekiwaliśmy na rozpoczęcie drogi krzyżowej z ojcem św. Miejsca mieliśmy raczej niespecjalne, nie widać było ołtarza, ciężko też było dostrzec telebim, ale samo przeżycie i atmosfera zrekompensowała nam te niedogodności. (ks. Tomaszowi udało się jednak dostać do lepszego miejsca)
Po drodze krzyżowej mieliśmy jeszcze chwilę czasu na koncerty, które miały miejsce w różnych miejscach Krakowa. Ja sam załapałem się na występ Rubika. Sam Kraków tętnił życiem i radością. Do Charsznicy dotarliśmy po 24.00.
W sobotę wyruszyliśmy z powrotem do Krakowa. Od godziny 12.30 do 18.00 przedzieraliśmy się na Campus Misericordiae (Brzegi). Nie było łatwo, bo wszyscy zmierzali w tym samym kierunku, ale w końcu dotarliśmy na krakowskie Brzegi i do naszego sektora. Trudno było znaleźć dobre miejsce na rozłożenie się, tymbardziej, że trzeba było pomyśleć o noclegu. O 19.00 rozpoczęło się nabożeństwo z udziałem Ojca św., podczas którego usłyszeliśmy kilka pięknych świadectw młodych ludzi. Po nabożeństwie rozpoczęły się koncerty. Sama atmosfera wokół nas była niesamowita. Włosi śpiewali, afrykańczycy tańczyli, amerykanie robili salta, wszędzie coś się działo :). Ja sam zasnąłem po 1.00, ale już o 6.00 z głośników popłynęła muzyka, więc o spaniu raczej nie było mowy. Wczesnym rankiem księża udali się do swoich sektorów na mszę św., młodzież czekała na papieża na miejscu.
Przed 10.00 rozpoczęła się uroczysta msza św. Msza św., która odprawiana była po łacinie. Były piękne śpiewy i homilia ojca św. (tłumaczenia były dostępne w radio odpowiednich dla danego języka częstotliwościach). Pod koniec eucharystii oczekiwaliśmy na ogłoszenie miejsca kolejnych Światowych Dni Młodzieży. Gdy papież ogłosił miejsce następnego spotkania wokół nas pojawiły się panamskie flagi – oni chyba już coś przeczuwali 🙂
Po wszystkim trzeba było się dostać z powrotem na dworzec. Obawiałem się, że będzie bardzo trudno, ale okazało się, że po 2,5 godz. byliśmy już na peronie, a w naszej miejscowości już o 17.00. Trzeba było się jeszcze przepakować i przebrać, no i pożegnać naszych sympatycznych gospodarzy. W końcu wyruszyliśmy do domu. Do Głubczyc dotarliśmy o godz. 21.30. Wróciliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi, ubogaceni duchowo i mam nadzieję, że chociaż trochę lepsi. 🙂